czwartek, 30 lipca 2009

Trading na jeden tick

Dziś pobawię na klasycznych, atrakcyjnych kursowo zdarzeniach z opcją zarobku na jednym ticku.
Tick to po prostu najmniejsza możliwa wartość pomiędzy kursami.
Jeżeli mamy kursy poniżej 2, to tick wynosi 0.01 (np. 1.68 i 1.69)
Kursy pomiędzy 2 a 3 - tick wynosi 0.2 (np. 2.54 i 2.56)
Kursy pomiędzy 3 a 4 - tick to 0.05 (np 3.15 i 3.20)
i tak dalej. Im wyższy kurs, tym większy tick.

Trading na jeden tick zakłada granie bardzo bezpieczne i minimalne zarobkowanie na najmniejszej możliwej różnicy kursowej. Bez próby sprzedawania kontry po możliwie najlepszym kursie, ale robienie tego po kursie niższym od kursu zakupu o jeden tick.
W meczu Ukraine U19 v Serbia U19, ultra underowym i ultra remisowym zakupiłem kurs 3.35 z zamiarem sprzedania go po kursie 3.30. Czyli niższym o wspomniany jeden tick.
Dlaczego mecz ma tak niski kurs na giełdzie? Nie wiem, czy są jakieś uwarunkowania natury taktycznej (nie śledzę zawodów U-19), wiem natomiast, że kursy bukmacherskie mają średnią ok 3.10. Tym samym realny kurs remisu na giełdzie powinien oscylować w okolicach 3.25. Oczywiście, może mecze młodzieżówek mają swoje prawa, ale czy rynek betfair bierze to pod uwagę? Uznaję, że nie, zatem przewiduję spadek. Poza tym, przy grze na jeden tick SPADKI NIE SĄ KONIECZNE do zarobku.

Wystarczy spojrzeć na screen. Gram na dwóch kursach, aktualnie obowiązujących. Kurs lay 3.35 jest moim kursem, kurs back 3.30 również. Rynek nie musi wykonywać żadnych ruchów, abym ja na tym rynku zarobił. Obydwa kursy pracują jednocześnie, na obydwu kwitnie handel (choć w tym meczu to raczej za duże słowo)
Jak widać, nawet na tak słabym i sennym rynku gra na jeden tick zakończyła się szybko:

Prz normalnej grze atakowałbym kurs, który wyszedł mi z kalkulacji, czyli 3.25. Strategia na jeden tick zakłada jednak zadowolenie się minimalnym możliwym zyskiem, toteż zadowalam się i udaję na poszukiwanie atrakcyjnych do tradingu kursów.
Takim wydał mi się kurs 4.1 w meczu Europa League:

ponieważ w meczu bez szybko spadających kursów na faworyta z reguly spadają kursy na remis. Zakup kursu 4.1 w myśl reguły gry na jeden tick nakazuje sprzedać go jako 4. Tymczasem kurs na remis zjechał poniżej poziomu 4 i mogłem uzyskać dodatkowy profit sprzedając go okazyjnej, niż planowałem:

Kolejne spotkania oferowane przez Betfair w wersji live nie spodobały mi się na tyle, aby coś z nimi robić . Szczególnie, że wieczorem gra Legia, zatem zapowiada się mecz, w którym można fantastycznie pohandlować. Zatem nie będę się już rozdrabniał na kolejne spotkania, przygotuję coś na mecz wieczoru....
Już na dzien dobry wystartowałem po apetyczny kursik 3.75 na remis. Gdy część mojej stawki została przyjęta, natychmiast wystawiłem kurs 3.7 (dziś cały dzień tyko jeden tick - za karę:))
Dlatego obydwa widoczne na screenie kursy należą do mnie:

Wystawiłem również 2.30 na X HT, ale tam przyjęto dopiero śladowe ilości, dlatego nie ma sensu tego obrazować. Próbuję również okayjnie kupić 0:0 oraz 1:0 każdego zespołu.
Rynku u/o 2.5 boję się na razie ruszać, ponieważ mogą być na nim przetasowania, w których nie chciałbym uczestniczyć. Dlatego zajrzę tam dopiero przed meczem.
Kurs na remis w meczu spadł znakomicie, dlatego kontra jest wyłącznie formalnością:

Kurs na remis do przerwy również udało się szybko kupić a potem sprzedać. Jeden tick różnicy - rzecz jasna.

Gorzej wygląda natomiast rynek dokładnych wyników. Mały ruch sprawia, że płynność nie jest zadowalająca i decyduję się wycofać swoje zakłady z tego rynku.
Podobnie na rynku under 2.5. Niecałe 9k euro przed samym meczem to wręcz nie do uwierzenia. A na pewno nie do zagrania na tak maleńkim rynku.
Generalnie spotkanie jeszcze się nie zaczęło, a już rozczarowało. Właśnie niewielkimi i sennymi rynkami, z których zaledwie dwa pozwoliły zarobić na tradingu jednotickowym.

Wnioski, jakie nasuwają po kilku tradingach tego typu: gra na jeden tick jest metodą idealną dla początkującego tradera. Jest to trading, szybki, płynny, bezpieczny. Fakt, że zyski przynosi minimalne nie powinien być argumentem przeciw. Od większych kwot nawet tak znikoma stopa zwrotu zamienia się w niezłą sumkę, szczególnie po kilkugodzinnym tradingu.
Operowanie małymi kwotami pozwoli na tyle oswoić się z tradingiem na jeden tick, że dopisanie do kwoty bazowej zera stanie się z czasem czymś oczywistym i nie powodującym stresów. Trading na stawce bazowej 1.000 euro bez przygotowania na pewno stanowiłby problem, również psychiczny. Trading na stawce 10 euro każdemu wyda się dziecinnie prosty, wręcz potraktowany w kategoriach zabawy. Po pewnym czasie stopniowy wzrost stawek będzie czymś absolutnie naturalnym, bez dodatkowych obciążeń i niedogodności. I tak do stawki bazowej 100 euro, potem 200, potem 500...
Nie zmienia sie nic, poza przesunięciem przecinka o jedno miejsce. No i stanem konta, gdy po skutecznym tradingu na kilkunastu rynkach w ciągu pracowitego popołudnia na konto spłynie 40- 60 niezauważalnie zarobionych euro. Bo tyle wynosi zarobek z bezpiecznego tradingu na kilkunastu rynkach stawką bazową 500 euro. Przy 1000 euro ulega to oczywiście podwojeniu...