piątek, 31 lipca 2009

Trader - zawód przyszłości. Wstęp do tradingu

Wyobraź sobie poranną pobudkę bez drażniącego budzika, bezczelnie włażącego swoimi brzęczącymi buciorami w najpiękniejsze zakamarki snu.

Wyobraź sobie poranną kawę bez patrzenia na zegarek i parzenia sobie ust. Śniadanie jedzone bez pośpiechu, delektowanie się każdym kęsem.

Wyobraź sobie, bowiem tak wygląda poranek człowieka uprawiającego zawód przyszłości. Zawód, który pozwala mu żyć zgodnie ze swoim naturalnym rytmem, bez pośpiechu, bez ograniczania wolności nakazami i obowiązkami.

Zawód, który pozwala pracować gdzie się chce, kiedy się chce i ile się chce. Bez podbijania karty w pracy o godzinie X, bez przełożonego, bez kolegów z pracy, których się lubi albo nie, ale wpływu na ich skład osobowy nie ma żadnego. Bez wyścigu szczurów, w którym chcąc nie chcąc bierze się udział pracując w dużej korporacji. Bez nerwowego „co ze mną?” na każdą myśl o zbliżających się redukcjach zatrudnienia.

Wyobraź sobie pracę, którą lubisz i która daje Ci dużo radości. Pracę wykonywaną w ulubionym miejscu, w którym czujesz się komfortowo i bezpiecznie. We własnym domu, łóżku, na łące, w parku, knajpce. Wszędzie tam, gdzie akurat masz ochotę i zasięg bezprzewodowego Internetu.

Wyobraź sobie wakacje, na które wyjeżdżasz, gdy tylko masz ochotę, a nie gdy otrzymasz urlop. Wyobraź sobie wakacje, w czasie których możesz pracować na plaży, basenie, hotelowym barze jednocześnie na te wakacje zarabiając. Wyobraź sobie wakacje, które trwają tak długo, jak masz na to ochotę. Ty – wolny, niezależny od nikogo i niczego pan swojego losu. Przedstawiciel zawodu przyszłości…

Trader – zawód, który staje się coraz popularniejszy. Zawód łączący w sobie elementy analizy giełdowej i sportowej. Wymaga wiedzy na temat realiów giełdy jako instytucji finansowej oraz znajomości rynku sportowego. Rynku, co oznacza, że niekoniecznie trzeba znać się na sporcie. Znacznie bardziej potrzebna jest wiedza z zakresu zachowywania się kursów z zależności od wielu czynników, raczej tych pozasportowych.

Czy każdy może zostać zawodowym traderem? Teoretycznie tak, ale choć bardzo wielu próbuje swoich sił, to zawodowcami zostają nieliczni. Cierpliwość, brak emocji, długofalowe spojrzenie na swoją ścieżkę kariery to elementy niezbędne, aby od prostego handlu kursami za drobne, stać się zawodowcem obracającym na giełdzie tysiącami euro.

Wiele osób zaczyna swoją przygodę z giełdą zakładów Betfair, szybko zniechęcając się słabymi, wręcz groszowymi wynikami. Nie potrafiąc zrozumieć, że od zainwestowanych 10 euro zarabia się 20 centów. Nie umiejąc uzmysłowić sobie, że przejście pomiędzy stawką 10 euro a 1000 euro nie następuje w ciągu tygodnia, miesiąca, czy nawet roku. Proces nauki realiów giełdy i realiów rynków zakładów jest długi i żmudny. Niestety, bez wiedzy, bez doświadczenia zdobytego podczas tradingu za drobne, nie można przeskoczyć pewnych barier, całkowicie zresztą naturalnych. Ogromny błąd wielu, szczególnie młodych adeptów tradingu, polega na tym, że gdy nauczą się odróżniać back od lay, natychmiast uznają się za specjalistów od tradingu i ruszają na burzliwe wody. Dmuchany ponton, jaki jest ich wiedza, w zderzeniu z żywiołem bardzo szybko znika w odmętach. A śmiałkowie znikają z grona użytkowników giełdy. To mniej więcej tak, jakby pierwszoklasista, który właśnie nauczył się pisać i czytać, chciał pójść do liceum. W szkole betfair, podobnie jak każdej innej szkole, są poszczególne etapy, których przeskoczyć się nie da. Przejście pomiędzy etapami następuje w sposób całkowicie naturalny, aż do osiągnięcia przez adepta poziomu, na którym uświadamia sobie, że jest w stanie utrzyma się z giełdy. Etap ten można uznać za początek zawodowstwa, ponieważ pozwala on na rezygnację z dotychczasowej pracy zawodowej i poświęcenie się dalszemu rozwijaniu swoich umiejętności handlu kursami zakładów sportowych.

Wielu młodych ludzi zastanawia się, czy warto spróbować swoich sił na giełdzie i czy ich umiejętności oraz ograniczone finanse pozwolą na to. Na te oraz podobne pytania dyktowane licznymi wątpliwościami odpowiedziałem w artykule „Mam 100 euro, czy betfair jest dla mnie”, teraz krótko powiem: spróbuj, to nic nie kosztuje. Koszt nauki i pierwszych prób pokrywa wszak Betfair, pozwalając każdemu chętnemu dotknąć swoich gorących rynków bez ryzyka oparzenia się.

Jednakże każdemu, kto będzie miał ochotę spróbować, przypominam i apeluję, aby pamiętał o tym podczas przebywania na giełdzie betfair: handel kursami zakładów nie ma NIC WSPÓLNEGO z zakładami bukmacherskimi. Jeżeli chcesz na Betfair obstawiać wygraną Arsenalu nad Wigan po kursie 1.21 to owszem, możesz to zrobić. Ale pamiętaj – to nie jest trading. I z tradingiem nie ma nic wspólnego…

Toteż jeśli ktoś jest na takim etapie bukmacherskiego rozwoju, że nie odróżnia tych dwóch rzeczy, to proponuję, aby jeszcze przez jakiś czas trzymał się od Betfair z daleka.

Wszystkich innych zachęcam do spróbowania swoich sił, wszak człowiek pełen licznych talentów, o których często istnieniu często nie wie.