sobota, 18 lipca 2009

1:0 X 2

Dziś wziąłem na tapetę dwa spotkania z możliwością tradingu na żywo. Mecz Kalmar FF - Brommapojkarna
miał duży spadek kursu faworyta, który spowodował dosyć wysoki kurs na 1:0
Ponieważ bukmacherzy nie są hojni, toteż powinno to spowodować, że osoby chcące zagrac 1:0 zrobią to na giełdzie i każdy kurs wyższy niż dostępny u bukmacherów będzie dla nich atrakcyjny.

W tym momencie sytuacja na giełdzie Betfair przedstawia się następująco:

Oczywiście wszystko ruszy się tuż przed meczem i wówczas będę starał się sprzedać okazyjnie swój kurs. Do tego meczu wrócę, tymczasem skoncentruję się na spotkaniu, które zaczyna się niebawem. Tutaj również zakupiłem trochę kursu 1:0, który wydawał mi się okazyjny w stosunku do ceny bukmacherskiej.

Kurs nie został jeszcze w całości kupiony, nie ma również ruchu na rynku, co mnie dziwi, gdyż start ligi to zawsze podwyższone zainteresowanie. Tym razem niewielka ilość przyjętych środków sprawia, że możliwe, iż będę musiał albo pójść w grę live albo uciekać z rynku bez zarobku.
Rynek lekko jednak ruszył przed spotkaniem i zakład udało się sprzedać. Co prawda nie tak dobrze, jak planowałem, ale ważne, że wszystkie pola zrobiły się zielone. Czyli trading można uznać za zakończony sukcesem.


Dlatego teraz mogę spokojnie czekać na mecz szwedzkiej ligi. Oby tam nie trafić na bezruch, bo handel na ospałym rynku przypomina łowienie ryb w bezrybnym akwenie.
A błędne przewidzenie reakcji rynku bywa kosztowne. Rynek 1:0 zareagował na spadki kursów bardzo późno, byłem przekonany że kupując kurs robię to już po korekcie. Moja wina i lenistwo, mogłem sprawdzić na wykresach historii ruchów kursowych, że korekty nie było i zaczekać na nią. Na przykład oczekując wzrostu kursu 0:0 (skoro kurs na faworyta spadł, to kurs na 0:0 musiał pójść znacząco do góry). I poszedł, a wraz z nim kurs 1:0. Niestety. Kalmar przekroczył w oczach użytkowników giełdy granicę pomiędzy wyraźnym faworytem a pewniakiem. Co spowodowało, że kursem oczekiwanym stało się 2:0 (to kurs, który pełni taką samą rolę jak 1:0 w przypadku faworyta znacznie wyraźniejszego)
I zostałem na lodzie z kupionym kursem. Sprzedawać ze stratą teraz nie bedę, zobaczę reakcję rynku po rozpoczęciu meczu i wówczas podejmę decyzję co dalej.
Aktualna sytuacja, mało komfortowa, wygląda tak:

Postanowiłem zatem wykorzystać ją do tego, aby konta nie była kosztowna. Pomiędzy 10 i 11 była luka, zatem wszedłem tam z kolejnym zakładem. Ponieważ 2 minuty przed rozpoczęciem meczu nic juz nie mogło się wydarzyć na rynku, zatem kurs 10.5 byłby idealny do tradingu live i pomógłby mi w odrobieniu strat.
Udało się znaleźć chętnego i minutę przed rozpoczęciem meczu mój stan posiadania kursu 1:0 przedstawiał się następująco:

Chwilkę potem "zgasło światło" a następnie zapaliło zielone - znak, że rozpoczął się trading live.
Ustawiłem kontrę na 9.6 aby opuścić rynek bez strat. Został on błyskawicznie wchłonięty a kilka minut potem padł gol....Gdybym chciał zarobić na ryzykownym tradingu na żywo miałbym 100 euro mniej. Ponieważ jednak dałem sobie tylko kilkadziesiąt sekund na szybką odsprzedaż "trefnego" kursu wyszedłem obronną ręką.
W każdym razie nie był to udany handel. Każda sytuacja, w której trzeba szukać kontry odrabiającej a nie zarobkowej, świadczy o popełnionym błędzie. Ja popełniłem dziś bardzo duży, ale ponieważ człowiek uczy się całe życie i najskuteczniej na błędach, toteż będę dokładniej oglądał rynki po dużych spadkach kursu na faworyta....
Wygląd rynku po kontrze i zawarte na nim zakłady: