piątek, 31 lipca 2009
Poranne polowanie
Int. Curtea de Arges v Otelul Galati to mecz wybitnie remisowy i underowy. Tak więc w centrum mojego zainteresowania znalazł się kurs na remis, under 2.5 oraz 0:0. Zakupy na tych rynkach wyższych kursów gwarantuje sprzedanie ich przed meczem z bardzo dobrą marżą.
Mecz ten ma jedną wadę - nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem, odstrasza być może świadomość, ze liga rumuńska...a to taka wdzięczna i przewidywalna liga.
Ten mecz jest dla mnie spotkaniem nr 1.
Nad pozostałymi muszę się zastanowić, wybór jest duży, ale atrakcji kursowych brak.
No może poza meczem Real Madryt - Juventus, w którym można w tej chwili starać się o zakup kursu 3.7 na remis. Ten kurs jest zawyżony i na pewno (jeśli nie okaże się, że któryś zespół wystawi trzeci garnitur) spadnie.
Stało się to nawet szybciej, niż myślałem i wobec zakończenia tradingu
operację można powtórzyć.
Rumuńskie rynki są płytkie jak rzeczka okresowa w sierpniu i zakłady schodzą bardzo, bardzo powoli.Takie sa uroki handlowania kursami na bardzo małych rynkach...Niemniej jednak coś tam kapie po 2 euro i może kilkanaście uda się ukapać do popołudnia.
Późnym wieczorem odbędzie się pojedynek Guimaraes - Portsmouth. Rynek tego meczu zaczyna się dopiero kształtować, zatem jest możliwość zakupu remisu po kursie 3.75 Ponieważ w sporcie nie ma nic pewnego, toteż nie napiszę, że kurs taki gwarantuje zysk i że przed meczem będzie niższy. Ale bez zastanowienia się wystawiam ofertę zakupu tego kursu...
Z powodu konieczności popołudniowego wyjazdu musiałem odpuścić sobie Rumunów, dlatego nie będę mógł zamieścić żadnych screenów.
Pozostają wieczorne mecze, na których można delikatnie pohandlować.
W mecz Heerenveen - Roda JC zbyt wysoki wydaje mi się kurs na 0:0 do przerwy. Zbyt wysoki w stosunku do kursu na X HT. Dlatego spróbuję zakupić trochę tego kursu, aby później sprzedać (wersja najprostsza) albo użyć do kombinowanego tradingu z layem na remis do przerwy i 1:0 do przerwy underdoga.
Spróbuję również zakupu wysokiego kursu under 2.5, licząc na duże wahania tego rynku w tak overowym meczu.
Przekombinowałem. Chciałem pokazać pewną taktykę zakładów łączonych, ale okazało sie, ze wobec dużej ilości zakładów i kontrzakładów do nich na dwóch rynkach jednocześnie nie miałem szans ani możliwości dokumentowania każdej operacji screenem.
A bez screenów nie przedstawię krok po kroku tego, co chciałbym. Tak więc tego rodzaju zakład przy najbliższej okazji, teraz tylko obrazy finałowe:
Oto rynek kursów do przerwy. Widać na nim same czerwone pola, a zatem straty.
Natomiast na drugim rynku, silnie i bezpośrednio z nim związanym (rynek dokładnego wyniku do przerwy) widać same zielone kolory:
Istota i sens tej taktyki polega na tym, aby poświęcając jeden rynek, zarabiać jednocześnie na drugim. Oczywiście zarobki muszą być wyższe niż straty - gdyż inaczej w ogóle mijałoby się to z celem.
Mecz wieczorny, w którym prognozowałem spadek remisu, właśnie wchodzi w fazę wzmożonego ruchu - a raczej jego rynki zaczynają przyśpieszać. Ja jednak już na nim nie pohandluję, ponieważ grając na jeden tick od dawna byłem po wykonaniu swojego celu, a było nim osiągnięcie symbolicznego 1% od wkładu:
Trader - zawód przyszłości. Wstęp do tradingu
Wyobraź sobie poranną pobudkę bez drażniącego budzika, bezczelnie włażącego swoimi brzęczącymi buciorami w najpiękniejsze zakamarki snu.
Wyobraź sobie poranną kawę bez patrzenia na zegarek i parzenia sobie ust. Śniadanie jedzone bez pośpiechu, delektowanie się każdym kęsem.
Wyobraź sobie, bowiem tak wygląda poranek człowieka uprawiającego zawód przyszłości. Zawód, który pozwala mu żyć zgodnie ze swoim naturalnym rytmem, bez pośpiechu, bez ograniczania wolności nakazami i obowiązkami.
Zawód, który pozwala pracować gdzie się chce, kiedy się chce i ile się chce. Bez podbijania karty w pracy o godzinie X, bez przełożonego, bez kolegów z pracy, których się lubi albo nie, ale wpływu na ich skład osobowy nie ma żadnego. Bez wyścigu szczurów, w którym chcąc nie chcąc bierze się udział pracując w dużej korporacji. Bez nerwowego „co ze mną?” na każdą myśl o zbliżających się redukcjach zatrudnienia.
Wyobraź sobie pracę, którą lubisz i która daje Ci dużo radości. Pracę wykonywaną w ulubionym miejscu, w którym czujesz się komfortowo i bezpiecznie. We własnym domu, łóżku, na łące, w parku, knajpce. Wszędzie tam, gdzie akurat masz ochotę i zasięg bezprzewodowego Internetu.
Wyobraź sobie wakacje, na które wyjeżdżasz, gdy tylko masz ochotę, a nie gdy otrzymasz urlop. Wyobraź sobie wakacje, w czasie których możesz pracować na plaży, basenie, hotelowym barze jednocześnie na te wakacje zarabiając. Wyobraź sobie wakacje, które trwają tak długo, jak masz na to ochotę. Ty – wolny, niezależny od nikogo i niczego pan swojego losu. Przedstawiciel zawodu przyszłości…
Trader – zawód, który staje się coraz popularniejszy. Zawód łączący w sobie elementy analizy giełdowej i sportowej. Wymaga wiedzy na temat realiów giełdy jako instytucji finansowej oraz znajomości rynku sportowego. Rynku, co oznacza, że niekoniecznie trzeba znać się na sporcie. Znacznie bardziej potrzebna jest wiedza z zakresu zachowywania się kursów z zależności od wielu czynników, raczej tych pozasportowych.
Czy każdy może zostać zawodowym traderem? Teoretycznie tak, ale choć bardzo wielu próbuje swoich sił, to zawodowcami zostają nieliczni. Cierpliwość, brak emocji, długofalowe spojrzenie na swoją ścieżkę kariery to elementy niezbędne, aby od prostego handlu kursami za drobne, stać się zawodowcem obracającym na giełdzie tysiącami euro.
Wiele osób zaczyna swoją przygodę z giełdą zakładów Betfair, szybko zniechęcając się słabymi, wręcz groszowymi wynikami. Nie potrafiąc zrozumieć, że od zainwestowanych 10 euro zarabia się 20 centów. Nie umiejąc uzmysłowić sobie, że przejście pomiędzy stawką 10 euro a 1000 euro nie następuje w ciągu tygodnia, miesiąca, czy nawet roku. Proces nauki realiów giełdy i realiów rynków zakładów jest długi i żmudny. Niestety, bez wiedzy, bez doświadczenia zdobytego podczas tradingu za drobne, nie można przeskoczyć pewnych barier, całkowicie zresztą naturalnych. Ogromny błąd wielu, szczególnie młodych adeptów tradingu, polega na tym, że gdy nauczą się odróżniać back od lay, natychmiast uznają się za specjalistów od tradingu i ruszają na burzliwe wody. Dmuchany ponton, jaki jest ich wiedza, w zderzeniu z żywiołem bardzo szybko znika w odmętach. A śmiałkowie znikają z grona użytkowników giełdy. To mniej więcej tak, jakby pierwszoklasista, który właśnie nauczył się pisać i czytać, chciał pójść do liceum. W szkole betfair, podobnie jak każdej innej szkole, są poszczególne etapy, których przeskoczyć się nie da. Przejście pomiędzy etapami następuje w sposób całkowicie naturalny, aż do osiągnięcia przez adepta poziomu, na którym uświadamia sobie, że jest w stanie utrzyma się z giełdy. Etap ten można uznać za początek zawodowstwa, ponieważ pozwala on na rezygnację z dotychczasowej pracy zawodowej i poświęcenie się dalszemu rozwijaniu swoich umiejętności handlu kursami zakładów sportowych.
Wielu młodych ludzi zastanawia się, czy warto spróbować swoich sił na giełdzie i czy ich umiejętności oraz ograniczone finanse pozwolą na to. Na te oraz podobne pytania dyktowane licznymi wątpliwościami odpowiedziałem w artykule „Mam 100 euro, czy betfair jest dla mnie”, teraz krótko powiem: spróbuj, to nic nie kosztuje. Koszt nauki i pierwszych prób pokrywa wszak Betfair, pozwalając każdemu chętnemu dotknąć swoich gorących rynków bez ryzyka oparzenia się.
Jednakże każdemu, kto będzie miał ochotę spróbować, przypominam i apeluję, aby pamiętał o tym podczas przebywania na giełdzie betfair: handel kursami zakładów nie ma NIC WSPÓLNEGO z zakładami bukmacherskimi. Jeżeli chcesz na Betfair obstawiać wygraną Arsenalu nad Wigan po kursie 1.21 to owszem, możesz to zrobić. Ale pamiętaj – to nie jest trading. I z tradingiem nie ma nic wspólnego…
Toteż jeśli ktoś jest na takim etapie bukmacherskiego rozwoju, że nie odróżnia tych dwóch rzeczy, to proponuję, aby jeszcze przez jakiś czas trzymał się od Betfair z daleka.
Wszystkich innych zachęcam do spróbowania swoich sił, wszak człowiek pełen licznych talentów, o których często istnieniu często nie wie.
czwartek, 30 lipca 2009
Trading na jeden tick
Tick to po prostu najmniejsza możliwa wartość pomiędzy kursami.
Jeżeli mamy kursy poniżej 2, to tick wynosi 0.01 (np. 1.68 i 1.69)
Kursy pomiędzy 2 a 3 - tick wynosi 0.2 (np. 2.54 i 2.56)
Kursy pomiędzy 3 a 4 - tick to 0.05 (np 3.15 i 3.20)
i tak dalej. Im wyższy kurs, tym większy tick.
Trading na jeden tick zakłada granie bardzo bezpieczne i minimalne zarobkowanie na najmniejszej możliwej różnicy kursowej. Bez próby sprzedawania kontry po możliwie najlepszym kursie, ale robienie tego po kursie niższym od kursu zakupu o jeden tick.
W meczu Ukraine U19 v Serbia U19, ultra underowym i ultra remisowym zakupiłem kurs 3.35 z zamiarem sprzedania go po kursie 3.30. Czyli niższym o wspomniany jeden tick.
Dlaczego mecz ma tak niski kurs na giełdzie? Nie wiem, czy są jakieś uwarunkowania natury taktycznej (nie śledzę zawodów U-19), wiem natomiast, że kursy bukmacherskie mają średnią ok 3.10. Tym samym realny kurs remisu na giełdzie powinien oscylować w okolicach 3.25. Oczywiście, może mecze młodzieżówek mają swoje prawa, ale czy rynek betfair bierze to pod uwagę? Uznaję, że nie, zatem przewiduję spadek. Poza tym, przy grze na jeden tick SPADKI NIE SĄ KONIECZNE do zarobku.
Wystarczy spojrzeć na screen. Gram na dwóch kursach, aktualnie obowiązujących. Kurs lay 3.35 jest moim kursem, kurs back 3.30 również. Rynek nie musi wykonywać żadnych ruchów, abym ja na tym rynku zarobił. Obydwa kursy pracują jednocześnie, na obydwu kwitnie handel (choć w tym meczu to raczej za duże słowo)
Jak widać, nawet na tak słabym i sennym rynku gra na jeden tick zakończyła się szybko:
Prz normalnej grze atakowałbym kurs, który wyszedł mi z kalkulacji, czyli 3.25. Strategia na jeden tick zakłada jednak zadowolenie się minimalnym możliwym zyskiem, toteż zadowalam się i udaję na poszukiwanie atrakcyjnych do tradingu kursów.
Takim wydał mi się kurs 4.1 w meczu Europa League:
ponieważ w meczu bez szybko spadających kursów na faworyta z reguly spadają kursy na remis. Zakup kursu 4.1 w myśl reguły gry na jeden tick nakazuje sprzedać go jako 4. Tymczasem kurs na remis zjechał poniżej poziomu 4 i mogłem uzyskać dodatkowy profit sprzedając go okazyjnej, niż planowałem:
Kolejne spotkania oferowane przez Betfair w wersji live nie spodobały mi się na tyle, aby coś z nimi robić . Szczególnie, że wieczorem gra Legia, zatem zapowiada się mecz, w którym można fantastycznie pohandlować. Zatem nie będę się już rozdrabniał na kolejne spotkania, przygotuję coś na mecz wieczoru....
Już na dzien dobry wystartowałem po apetyczny kursik 3.75 na remis. Gdy część mojej stawki została przyjęta, natychmiast wystawiłem kurs 3.7 (dziś cały dzień tyko jeden tick - za karę:))
Dlatego obydwa widoczne na screenie kursy należą do mnie:
Wystawiłem również 2.30 na X HT, ale tam przyjęto dopiero śladowe ilości, dlatego nie ma sensu tego obrazować. Próbuję również okayjnie kupić 0:0 oraz 1:0 każdego zespołu.
Rynku u/o 2.5 boję się na razie ruszać, ponieważ mogą być na nim przetasowania, w których nie chciałbym uczestniczyć. Dlatego zajrzę tam dopiero przed meczem.
Kurs na remis w meczu spadł znakomicie, dlatego kontra jest wyłącznie formalnością:
Kurs na remis do przerwy również udało się szybko kupić a potem sprzedać. Jeden tick różnicy - rzecz jasna.
Gorzej wygląda natomiast rynek dokładnych wyników. Mały ruch sprawia, że płynność nie jest zadowalająca i decyduję się wycofać swoje zakłady z tego rynku.
Podobnie na rynku under 2.5. Niecałe 9k euro przed samym meczem to wręcz nie do uwierzenia. A na pewno nie do zagrania na tak maleńkim rynku.
Generalnie spotkanie jeszcze się nie zaczęło, a już rozczarowało. Właśnie niewielkimi i sennymi rynkami, z których zaledwie dwa pozwoliły zarobić na tradingu jednotickowym.
Wnioski, jakie nasuwają po kilku tradingach tego typu: gra na jeden tick jest metodą idealną dla początkującego tradera. Jest to trading, szybki, płynny, bezpieczny. Fakt, że zyski przynosi minimalne nie powinien być argumentem przeciw. Od większych kwot nawet tak znikoma stopa zwrotu zamienia się w niezłą sumkę, szczególnie po kilkugodzinnym tradingu.
Operowanie małymi kwotami pozwoli na tyle oswoić się z tradingiem na jeden tick, że dopisanie do kwoty bazowej zera stanie się z czasem czymś oczywistym i nie powodującym stresów. Trading na stawce bazowej 1.000 euro bez przygotowania na pewno stanowiłby problem, również psychiczny. Trading na stawce 10 euro każdemu wyda się dziecinnie prosty, wręcz potraktowany w kategoriach zabawy. Po pewnym czasie stopniowy wzrost stawek będzie czymś absolutnie naturalnym, bez dodatkowych obciążeń i niedogodności. I tak do stawki bazowej 100 euro, potem 200, potem 500...
Nie zmienia sie nic, poza przesunięciem przecinka o jedno miejsce. No i stanem konta, gdy po skutecznym tradingu na kilkunastu rynkach w ciągu pracowitego popołudnia na konto spłynie 40- 60 niezauważalnie zarobionych euro. Bo tyle wynosi zarobek z bezpiecznego tradingu na kilkunastu rynkach stawką bazową 500 euro. Przy 1000 euro ulega to oczywiście podwojeniu...
środa, 29 lipca 2009
Po co komu surebety?
Raczej nie dla zysków, ponieważ te są trudne do osiągnięcia dla grającego surebety 1-2%. Wyższe są już niebezpieczne, ponieważ grający narażony jest na reakcję bukmachera, niekoniecznie będącą reakcją fair. Ponadto takie all greeny sa również łatwe do zrobienia na Betfair. I to bez ryzyka, jakie niesie ze sobą każda transakcja z bukmacherem.
Zatem po co?
Odpowiedź jest prosta - do pracy z bonusami. W każdym tygodniu przynajmniej jeden bukmacher staruje z akcją bonusową stworzoną w celu pozyskania nowych klientów. Oczywiście każdy bonus obwarowany jest restrykcyjnymi warunkami, dotyczącymi w głównej mierze obrotu. Ten stanowi często barierę nie do pokonania dla osoby, która widząc trzycyfrową liczbę w warunkach promocji po prostu rezygnuje z bonusu. wychodząc z założenia, że nie da rady wykonać żądanego obrotu.
Zapewne nie da, musząc robić to na zasadach hazardu. Czyli ryzykować własne środki na zakłady stawiane niejako na siłę.
A cóż zrobi ta sama osoba jeśli ma w ręku skuteczną broń przeciwko bonusowym obwarowaniom - surebety robione z Betfair?
Zarejestruje się, szybko i bezstratnie (jeśli bez zysku) wykona wymagany obrót i uwalnia swój bonus, tym samym inkasując sówj bonus. To wersja pesymistyczna. W optymistycznej jej pierwszy zakład pomiędzy bukiem a giełda okaże się przegranym u bukmachera, a tym samym wygranym na Betfair. Wówczas bonus zostanie za pomocą jednego zakładu przetransferowany do Betfair, gdzie może wejść w poczet posiadanych środków tradingowych, może również zostać natychmiast wypłacony i skonsumowany.
Niebawem stworzę specjalny dział, w którym pokaże krok po kroku (a raczej buk po buku) jak łatwo można wydostawać nawet najtrudniejsze bonusy korzystając z siły surebetów.
Polski rynek bukmacherski nie jest na bieżąco z wszelakimi światowymi nowinkami bonusowymi. Widzę od dawna, monitorując na własną rękę ten rynek, że wszelakie nowinki przychodzą do Polski z opóźnieniem. Dlatego mam zamiar utworzyć dział z nowinkami bukmacherskimi, aby każda osoba zaglądająca na tego bloga mogła skorzystać z nowości, jaka akurat pojawiła się a rynku. Dodatkowo będę dzielił się wiedzą na temat skonsumowania tej nowinki, a więc surebetami, które pozwolą szybko i skutecznie dokonać obrotu, lub w inny sposób (transfer) go uwolnić.
Mam nadzieję, że lektura tego działu pozwoli osobom, patrzącym sceptycznie na liczne ofert firm bukmacherskich, przełamać się i uaktywnić. Że po kilku tygodniach obserwacji sami zaczną aktywnie korzystać z licznych ofert, pozwalających zasilić swoje konto o darmową gotówkę sponsorowaną przez firmy bukmacherskie.
Zgodnie z nazwą - surebet, czyli pewny zakład, zakład zawsze wygrywający, pozwoli wygrać każdy bonus. Bez stresów, kosztów i poświęceń,
Im większa wiedza w dziedzinie bukmacherki, tym większa łatwość tworzenia zawsze wygrywających, pewnych zakładów. Wiem, że nie jest to proste, szczególnie dla osób nie mających większego obycia z bukmacherką. Dlatego przez pewien czas postaram się służyć pomocą i doświadczeniem w tematyce surebetów Bukmacher - Betfair.
Wspomniane działy zostaną uruchomione po urlopie, który zaplanowałem wstępnie na najbliższy tydzień. W każdym razie prędzej czy później zostaną uruchomione na pewno.
Środa - dobry dzień do tradingu
Spora ilość spotkań z większą gotówką na rynku służy tradingowym treningom. Dziś kilka ciekawych spotkań, w tym zaczynający się niebawem mecz LM Ventspils - BATE Borisov
Na tym meczu widzę 95% szans na spadek kursu remisowego, dlatego staram się kupić kurs 3.45 jako atrakcyjny i dający przedmeczowy pewny zysk.
Wydaje mi się, po analizach kursów, że ustawienie linii dla under 2.5 na poziomie 1.69/1.70 będzie dobrym zabiegiem, o ile oczywiście kurs nie zacznie już tylko spadać...
Jeśli ktoś potrzebuje zrobić szybki obrót w Eurobet czy Bet365 to w tej chwili są zrównane kursy na remis do przerwy. Wystarczy spadek o 0.4 aby powstał surebet, pozwalający na wykonanie dowolnego obrotu. Podobnie w przypadku Bwin, który ma wyższy kurs na X/X niż aktualnie obowiązujący na giełdzie. O grze na X/X i jednoczesnym layu na X HT napiszę przy najbliższej okazji, bo to bardzo miła odmiana surebetów, wykorzystująca właśnie takie mecze z niskim kursem na remis do przerwy.
Jak na taki mecz kurs 10.5 (0:0) wydaje się godny zainteresowania. Spróbuję za symboliczne kila euro kupić go w celu zbadania jego losów (przewiduję spadek przed meczem)
Udało mi się kupić planowane kursy na under,
toteż od razu wystawiam kontrę kursem 1.67 dającą 1.5% zysku od wkładu i przeznaczoną na sprzedanie przed meczem.
Pozostałe rynki na razie czekają na chętnych nabywców, budowanie handlu trwa wszak z reguły troszkę...
Na rynku dokładnego nie trwało to wcale długo. Kupiony po 10.5 zakład sprzedałem w kilka chwil po 9.8 stwarzając all greena faworyzującego 0:0. Inwestycja 20 zaledwie euro okazała się zatem bardzo opłacalna.
Podobnie jak postawienie na spadek underowego kursu. Gwałtowny spadek nastąpił szybko, tak więc operacja handlu kursem undera 2.5 przebiegła zgodnie z przewidywaniem:
Nieco gorzej poszło na rynku, na którym widziałem "pewniaka" Kurs na remis odpłynął beze mnie i właściwie nie ma szans, aby wrócił do poziomu, na którym mam na niego zarzuconą wędkę. Spadki nastąpiły odrobinę zbyt wcześnie, nie popisałem się refleksem i na tym rynku dziś nie będę mógł nic zarobić.
Mecz Ventspils - BATE Borisov można uznać za "zaliczony"
Czas poszukać kolejnego pola do handlowania kursami, czyli jakiegoś meczu mieszczącego się w jednym z kilku znanych schematów, dzięki czemu kursy na nim będą zachowywały się schematycznie i łatwo będzie można przewidzieć, gdzie warto kupować, a gdzie lepiej nie wsadzać nawet małego palca.
Spotkanie Hannover - Arsenal jest niestety meczem towarzyskim, a zatem bardzo ryzykownym do gry. Ryzykownym, gdyż towarzyskie mają nieprzewidywalne rynki. Jedyne, co powoduje moje zainteresowanie tym spotkaniem, to obecność wielu graczy angielskich, którzy jak wiadomo, inteligencją nie grzeszą, zatem jest nadzieja, że i mniej atrakcyjne kursy kupować będą aż miło.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to kurs na remis nieadekwatny do kursowej przewagi Arsenalu. Delikatny faworyt nie powinien mieć aż takiego kursu. 3.8 zatem zakupiłem taktycznie za drobne (rynek nieprzewidywalny - przypominam) i spokojnie wystawiam sobie kontrę
Jednocześnie zainteresowałem się bliżej rynkiem dokładnego wyniku i postanowiłem dokonać na nim dwóch zakupów. Kupiłem 1:0 Arsenalu po kursie 10 i troszkę zostawiłem w ofercie po 10.5.
Rynek ten wymaga badania po omacku, jeżeli nić się nie ruszy w dobrą stronę to kurs ten natychmiast sprzedam, aby nie zostać z nim na ręku po gwizdku. Zdecydowanie ten mecz bowiem nieprzewidywalny jest w wersji live i tego chcę koniecznie uniknąć.
Kurs 16.5 na 0:0 wydaje mi się atrakcyjny, gdyż jakby za wysoki w stosunku do rozkładu kursów meczu i u/o. Dlatego tutaj również bardzo delikatnie postaram się pohandlować, z zachowaniem wzmożonego bezpieczeństwa:
Kurs na remis zgodnie z oczekiwaniami spadł, pozwolił zrobił all greena i znów ruszył w górę, było to wynikiem spadku kursów na Arsenal.
Niemniej jednak swoje zadanie spełnił i kursy meczu mogą przestać mnie już interesować:
Zupełnie inaczej jak kursy na dokładny, z którymi nie dzieje się najlepiej. Stoją w bezruchu, czym w ogóle nie przypominają kursów z rynków stabilnych. Najwidoczniej wszyscy, tak jak ja, boją się spotkań towarzyskich i wykonywania gwałtowniejszych transakcji. Jeżeli ostatnie 5 minut nic nie zmieni, to trzeba będzie przenieść się do wersji live i tam szukać kupców.
Pośpiech wynikający z ryzyka rynku live nie pozwolił zbyt przemyślanie rozłożyć zysków, stąd mało mądry rozrzut. Niemniej jednak zakład jest wygrany niezależnie od wyniku, a przy bezbramkowej pierwszej połowie będę mógł spokojnie skorygować sobie wygrane równomiernie rozkładając zyski:
Pozostaje rozejrzeć się za kolejnym wartym uwagi spotkaniem, zdecydowanie jednak innym niż mecz towarzyski. Te nie sa do tradingu dobre, z racji nieprzewidywalności zachowań kursów i mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.
Dlatego z przyjemnością przenoszę się na mecz Ligi Mistrzów, gdzie moją uwagę zwrócił mecz Slovan Bratysława - Olympiacos
Kurs na remis wygląda na taki, który pójdzie w dół, jest zbyt atrakcyjny w stosunku do kursów bukmacherów. Dlatego pierwsze ruchy to próba zakupu kursu 3.60
Na rynku dokładnego zaś wystawienie ofert na kursy widoczne na screenie, które gwarantują zarobek bez ryzyka.
A to dlatego, że kurs 11 w tak underowym meczu jest zbyt wysoki i teoretycznie (co ważne, to tylko teoria) powinien zostać sprowadzony w okolice 10.
Kurs 7.4 na O. jest świetnym kursem w sytuacji, gdy O. jest wyraźnym faworytem. W tym meczu jest zaledwie bardzo delikatnym, więc kurs jest średni. Zwycięża jednak moja słabość do tego zespołu ( a raczej ich dokładnych wyników) i kupuję go.
Jednocześnie staram się złapać under 2.5 powyżej linii 1.7, która w takim meczu gwarantuje bezpieczeństwo. Takie mecze mają tendencje do spadków underów, wzrosty są bardzo rzadkie i jeśli już, to raczej chwilowe.
Kurs na remis szybko i zgodnie z planem, co pozwoliło na zrobienie all greena w kilka minut dwoma zakładami widocznymi na screenie:
Under 2.5 nie przekroczył granicy 1.7 i zakład nie został kupiony. Kupiłem i sprzedałem natomiast 1:0 faworyta, po czym postanowiłem operację powtórzyć i...zastał mnie live. A tam gol tuż po rozpoczęciu i zostałem z kupionym kursem 7.2 i możliwością sprzedania go po 9.2
Ponieważ Olimpiacos potrafi świetnie bronić jednobramkowego prowadzenia, spokojnie czekałbym na rozwój sytuacji, ale oglądając mecz przestraszyłem się bardzo szybkiego tempa i zaangażowania ich przeciwników. Więc w celu redukcji ewentualnych strat wystawiłem część zakładu i sprzedałem po kursie 8.4, w ten sposób pokrywając część strat:
Przyczyną tej straty były dwa błędy:
1. Kupienie po raz drugi tego samego zakładu, pomimo tego, że jeden trading zakończył się sukcesem. Ale że była okazja...pazerność nie popłaca, przekonałem się o tym decydując się na zakup ze świadomością konieczności kontry live
2. Przykładanie wagi do nazwy. Sytuacja opisana w punkcie 1 miała miejsce tylko dlatego, że uczestnikiem meczu był jeden z najwdzięczniejszych zespołów do gry na 1:0. Gdy nie to, moje poczucie bezpieczeństwa nie zezwoliłoby na operacje z punktu 1.
Reasumując: trading to operacja na kursach zakładów sportowych. Zatem tradera powinny interesować wyłącznie liczby, a nie nazwy zespołów. Te nie grają, a potrafią nadmiernie uśpić czujność, co czasami kończy się bardzo źle. Czego przekładem jest ostatni screen, który, mam nadzieję, będzie przestrogą przed łamaniem pewnych sztywnych zasad bezpieczeństwa.
wtorek, 28 lipca 2009
Szybkie okazje
Oto przykład, mecz towarzyski rozgrywany w dniu dzisiejszym:
Jak widać mecz wyrównany, nie mający faworyta. Skąd więc w takim spotkaniu aż 3.95 na remis?
Trudno powiedzieć, ale kurs wydaje się bardzo zawyżony. Nie, nie wydaje się, on jest zawyżony. Nie sposób przepuścić takiej okazji, szczególnie, że powinien szybko pójść w dół. Nie trzeba więc będzie czekać zbyt długo, aby go sprzedać, po 3.6 rynek weźmie go z pocałowaniem ręki, co pozwoli zarobić kilka euro bez najmniejszego ryzyka.
Skoro już jestem na tym rynku, zobaczę czy nie da się czegoś ciekawego sprzedać na u/0 2.5
Tam rynku jeszcze nie ma, buduje się dopiero. Ponieważ mecz typowany jest jako overowy, to znaczy, że warto zaopatrzyć się w back under, albo lay over. Tylko za ile wystawić zakład, aby nie "sfrajerzyć" się (przepraszam za słowo, ale jakoś inne mi tutaj nie pasowało:)) i aby ktoś nie potraktował wystawionego kursu jak ja owe 3.95 na remis. Czyli jako prezentu.
Warto tutaj posłużyć się kalkulatorem surebetów. Kalkulatory dostępne są w wielu serwisach o typowaniu, nie ma ze znalezieniem ich żadnego kłopotu (dlatego nie będę podawał linków)
Ponieważ bukmacherzy utrzymują linie na over 2.5 na poziomie 1.65, zatem taka wartość będzie dla mnie wyjściową:
Wniosek jest jeden: kurs 2.62 po odliczeniu prowizji da mi możliwość skontrowania u bukmachera i wyjścia bez kosztów. Czyli aby na tym zarobić muszę wystawić kurs ok. 2.70 na under 2.5
Tymczasem rynek zachowuje się dziwnie, ponieważ kursy wskazują na mniejszy kurs, niż wyliczył mi kalkulator. Czy w tej sytuacji warto wchodzić w wysokim kursem na back, czy też starać się wziąć lay na dołku, a później sprzedać go po wzroście?
Decyduję się na rozwiązanie drugie i wystawiam swoje oferty lay:
Jak widać wystawiłem 3 oferty po różnych kursach. Czasami lepiej jest rozdrobnić kurs, wówczas jest większa szansa, że choć jedna z ofert znajdzie nabywcę.
Podobnie zrobiłem polując na mecz LM, który jest z gatunku underowców. Ponieważ rynek under 2.5 jest już ładnie ukształtowany, jedyne co można zrobić to wystawić kursy licząc na wzrosty. Chociaż obecność drużyny Baku może wskazywać na pewne zagrożenie, o którym pisałem tutaj
Mimo wszytko podejmę małe ryzyko, po małych stawkach i liczę na wzrost kursów do poziomu gwarantującego mi kupienie kursów:
Zostawiam sobie obydwa rynki under 2.5 i udaję się obejrzeć efekty tradingu na remis. A te wyglądają bardzo zadowalająco: ponad 10% zysku od zainwestowanego kapitału w niecałe 45 minut:
Ponieważ moje kursy na under 2.5 w meczu Baku nie znalazły nabywcy, toteż postaram się pohandlowac w przerwie tego meczu. Nie wiem jeszcze na jakich rynkach, ale na razie skłaniam sie ku rynkowi under 1.5 gola
Jest on ładne obłożony (ponad 50k) a róznice kursowe nie są tak minimalne jak na innych popularnych rynkach. Plan mój jest prosty, wraz z gwizdkiem kończacym kupuję aktualnie najwyższy kurs i czekam na ruchy na rynku. Gdy będzie trend spadkowy, wówczas sprzedam zarabiając symbolicznie na równicy. Symbolicznie, ale bez ryzyka, a zakłady bez ryzyka to sól wszystkich zakładów. Będę miał 15 minut na to, aby coś konstruktywnego tutaj zrobić, a zatem - pozostaje mi tylko czekanie na przerwę.
Udało mi się wstrzelić w kurs 1.51, teraz tylko muszę go korzystnie sprzedać:
Myślę, ze wystawienie kursu 1.48 za 102 euro załatwi sprawę.
Załatwiło w minutę, praca na dojrzałym finansowo rynku to czysta przyjemność:
Rynek na under 2.5 w meczu towarzyskim nie jest zbyt płynny, toteż z z tych zakładów również zrezygnowałem przenosząc trading na przerwę meczu.
W związku z wynikiem spróbuję coś zrobić na rynku under 3.5, który w tej chwili wydaje mi się najlepszy do gry.
Nie udało mi sie kupić dobrego kursu, próbuję średnio bezpieczny 2.14. Niżej nie pójdę, ponieważ byłoby to zbyt duże ryzyko...
Jedyne, co udało mi się zdziałać na tym rynku, wygląda tak:
Ponieważ rynek nie miał tendencji do wahań w czasie przerwy, nic więcej nie mogłem tutaj zrobić bez narażania się na ryzyko gry live. A ponieważ staram się tego unikać, toteż zrezygnowałem z zysków wybierając komfort bezpieczeństwa
Teraz jest ostatni dzwonek, aby zakupic bardzo dobry kurs remisu w najpoważniejszym dziś meczu LM Anderlecht - Sivasspor
Kurs jest skaczący, aktualnie ma górkę i na tej górce usiłuję kupić kurs 3.95
Jednocześnie ustawiam wyższe pułapy kursowe na under 2.5, licząc na jakiś krótkotrwały wzrost tuż przed meczem...
Kurs 3.95 kupiłem i czekam na delikatny spadek przed meczem, tak aby zarobić 3% inwestycji.
Natomiast z underem znów będę musiał chyba zaczekać do przerwy, ponieważ rynek nie wygląda, jakby miał zamiar choć na moment pójść w górę. Za to rynek remisu zrobił mi psikusa i nie poszedł w dół, musiałem odsprzedać zakład bez zysku, aby uniknąć gry live. Innymi słowy, żle przewidziałem ruchy kursowe.
Na koniec dnia ustawię jeszcze wysokie progi under 2.5 na meczu Realu Madryt, pomny ostatnich szaleństw kursowych na ich meczu. Nie znalazły nabywcy i dobrze się stało, ponieważ kursy live miast spadać zaczeły rosnąć. I nie sprzedałbym ich w przeciągu 30 sekund....
Surebety. Gdzie czyha niebezpieczeństwo?
Nim przystąpi się inwestowania w surebety, warto mieć świadomość tego, co grozi pieniądzom gracza oraz jak uniknąć przykrych niespodzianek.
Pomyłki buków.
Każdy surebet powyżej 5% z daleka brzydko pachnie pomyłką bukmachera. Może być to odwrócenie kursów, brak reakcji na pewne dane rynkowe, które sprawiły, że kurs drastycznie się zmienił albo zwyczajnie błąd ludzki oddsmakera. Takich surebetów nie powinno brać się pod uwagę, ponieważ nie są to już surebety, a pomyłki. Te zaś, zgodnie z regulaminem każdego bukmachera na świecie, mogą być anulowane. O ile bukmacher zrobi to przed rozpoczęciem zdarzenia, to daje jeszcze graczowi szansę na wyjście z tej opresji jakąś kontrą czy sprzedaniem zakładu na Betfair. Jeżeli zrobi to już po zakończeniu rozliczając zakład po kursie 1? Zostanie płącz, zgrzytanie i nauczka na przyszłość. Może lepiej jednak nei doświadczać tego na własnej skórze i zwyczajnie nauczyć się rozróżniać surebet od pomyłki. W przypadku opisanych tutaj niejasnych sytuacji pomyłek i zwrotów widoczna jest pewna zasada. Im bliżej bukmacherowi do światowej czołówki, tym mniejsze ryzyko, że winą swojego pracownika będzie chciał obciążyć klienta. Unikanie konsekwencji błędu świadczy o braku poszanowania swojego klienta i tym samym dyskwalifikuje bukmachera. Proszę sobie wyobrazić sytuację (przykład bardzo na czasie) że grupa turystów przebywająca na wakacjach dowiaduje się, że musi dopłacić do swojego pobytu po 200 euro ponieważ pracownik biura źle przekalkulował ofertę i sprzedał im zbyt tanio. Dodatkowo zmienił się kurs waluty i biuro na tej imprezie straci. Zatem, szanowni turyści, albo dopłacacie, albo anulujemy umowę i stajecie się turystami indywidualnymi, bez żadnych świadczeń i opłaconego przelotu do kraju. Oczywiście, żadne szanujące sie biuro nie postąpi w ten sposób, wie bowiem, że w biznesie jest ryzyko. I że na jednej imprezie zarabia się więcej, na drugiej mniej, a na trzeciej nieraz trzeba dołożyć. Poza tym nagonka medialna po takiej akcji oznaczałaby szybką śmierć touroperatora. W bukmacherce jest inaczej. firmy mogą bezkarnie oszukiwać swoich klientów, każąc im dopłacać do błędów swoich własnych pracowników. Dzieje się to w świetle prawa i nikt nie weźmie w obronę poszkodowanych graczy. Jest co prawda SBR, ale ta organizacja interweniuje w przypadku naruszanie przez bukmachera prawa, na przykład odmowy wypłaty czy zamknięcia konta bez uzasadnienia. Anulowanie zdarzenia w żaden sposób nie jest prawa naruszeniem, ponieważ określa to regulamin i każdy zakładając konto z zapisem tegoż regulaminu się godzi.
Mim wszystko warto zapoznać się z rankingiem firm bukmacherskich SBR, którego znajomość pozwoli na odróżnienie buków ze światowej czołówki od tych, dla których nieuczciwe praktyki to chleb powszedni.
Regulaminy dyscyplin:
Bardzo częstym błędem, jaki popełnia surebetowiec, jest inwestowanie na rynku, którego regulaminu nie zna.
Wzorcowym tego przykładem jest tenis i krecz. Betfair stosuje zasadę, że jeżeli zostanie rozegrany pierwszy set, to zakład pomimo kreczu jest ważny. Bukmacherzy stosują 3 możliwe sposoby rozliczeń i nieznajomość ich bywa kosztowna. Ponieważ tenis to raj dla surebetów (oraz tradingu) osoby chcące grać je na tym rynku muszą znać sposób rozliczenia z danym bukmacherem. Aby nie okazało się, że Betfair uzna nasz zakład za przegrany, a bukmacher zrobi zwrot. I każdy z dokona tego w zgodzie ze swoim regulaminem. Sprawdzanie przed każdym surebetem przepisów bukmachera jest męczące, dlatego polecam sięganie do zbiorczych zestawień, które można znaleźć z internecie. Zestawienie podstawowych bukmacherów dostępne jest np. tutaj
Podobne niebezpieczeństwo czyha na rynku hokeja na lodzie. Grający surebety często w pośpiechu nie sprawdzają, czy zawarty przez nich zakład dotyczy rynku 1X2 czy moneyline. A róznica jest zasadnicza, ponieważ moneyline obejmuje dogrywkę wraz z rzutami karnymi, natomiast 1X2 jest zakładem na regulaminowy czas meczu.
Zmiana pitcherów w MLB to kolejne źródło kłopotów, które mogą sporo kosztować. Przy surebecie koniecznie trzeba zwracać uwagę, czy nazwiska pitcherów są identyczne w obu przypadkach. Jeżeli nie - uciekać.
Generalnie im bardziej egzotyczne sporty, tym więcej pułapek czai się na amatora surebetów. Sport, o którym nie wiem sie nic lub prawie nic, może przynieść więcej złego niż dobrego. Dlatego lepiej odpuścić sobie surebety na egzotyce, aby przy rozliczaniu zakładów nie przeżyć przykrego rozczarowania.
Limity i zmiana kursów
Częstym błędem popełnianym przez stawiającego surebet na linii Bukmacher - Betfair jest zła kolejność wykonywania działań. Najpierw stawiają zakład w Betfair, następnie u bukmachera. Najczęściej w trosce o możliwe wahania kursów. Wszystko w porządku, jeżeli u bukmachera będzie czekał na gracza kurs znaleziony w porównywarce. Gorzej, jeżeli kurs został zmieniony na znacznie niższy. Albo bukmacher wprowadził na to zdarzenie znaczny limit i pozwoli postawić np, 5 euro zamiast żądanych 120.
Znacznie bezpieczniej najpierw sprawdzić bukmachera, drugim okiem kontrolując kursy giełdowe. Jeżeli zakład u buka zostanie zatwierdzony, postawienie kontry w Betfair zajmie kilak sekund....
poniedziałek, 27 lipca 2009
Surebety Betfair - Bukmacher
Krótko zatem o samych surebetach.
Surebet - to inaczej pewny zakład. Zakład, którego przegrać się nie da. Nie pozwala na to różnica kursów, która jest warunkiem niezbędnym powstania surebeta. Innymi słowy surebet jest zakładem złożonych z dwóch lub trzech kursów, których suma daje więcej niż 100%. Dzięki temu grając surebeta można być pewnym swojej wygranej niezależnie od wyniku końcowego spotkania (z pewnymi wyjątkami, o których w późniejszych rozdziałach)
Najprostszym surebetem jest zakład na zdarzenie dwudrogowe, na przykład under / over 2.5 gola.
Bukmacherzy wystawiający kursy różnie szacują prawdopodobieństwo zajścia danego zdarzenia.
Bukmacher A wystawi kurs 2.05 na under
Bukmacher B wystawi kurs 2.20 na over
Zanim jeden lub drugi zorientuje się, że jego kurs zdecydowanie odbiega od średniej rynkowej, uważny obserwator kursów wykorzysta ten fakt i co ciekawsze, zrobi to dwukrotnie.
Najpierw zagra surebeta pomiędzy obydwoma bukmacherami stawiając mniej więcej tak:
Inwestując 200 euro w zakład bez ryzyka, zarabia minimum 11.20 euro
Ale to nie wszystko, ponieważ może jeszcze kupić zawyżony kurs na under 2.5 w celu sprzedania go na Betfair.
Jeżeli dokupi kursu 2.05, to za moment będzie mógł dodatkowo zarobić, sprzedając ów kurs jako lay:
lub poczekać na rozpoczęcie meczu i sprzedać go znacznie okazyjnej.
Tak właśnie wyglądają proste surebety. Rzecz jasna znalezienie surebetów możliwych do zagrania pomiędzy bukmacherami jest bardzo trudne. Kursy korygowane są szybko, szczególnie gdy zakład cieszy się nadmiernym zainteresowaniem. W sukurs przychodzą tutaj wyszukiwarki surebetów, których rolą jest monitorowanie rynku kursów i wyszukiwanie kursów tworzących surebet.
Najpopularniejsze z nich to:
Betbrain
Oddsexplorer
Odds1x2.com
Zdecydowanie najlepszą (choć zawierającą dużo błędów) jest wyszukiwarka Betbrain. Oczywiście w wersji płatnej, wersja free niestety nie pozwoli zarobić zbyt wiele. Miesięczny abonament nie jest tani, ale można zorganizować go w kilka osób, dzięki czemu koszty rozłożą się i nie będą dotkliwe. Można skorzystać również z promocji, która pozwala na zakup 14-dniowego dostępu za 1/4 ceny abonamentu miesięcznego.
Nawet wersji płatnej natkniemy się jednak na nieaktualne surebety, przekłamane kursy, brak bukmachera, którego zaznaczyliśmy jako nas interesującego itp.
Oczywiście pomimo tych błędów znajdziemy również wiele aktualnych i pozwalających zarobić na sobie surebetów. 90% z nich będzie surebetami Bukmacher - Betfair i na nich skoncentruję swoją uwagę w tym dziale bloga. Aby osoby chcące sprawdzić na własnej skórze, czy warto czy nie, mogły zrobić to korzystając z przewodnika po surebetach, pozwalającego ominąć rafy czyhające na surebetowych żeglarzy wypływających w swój dziewiczy rejs.
niedziela, 26 lipca 2009
Mecz z dużym rynkiem
Kurs na under jest zbyt niski wg mnie. Dlatego spróbuje sprzedać wyższy chwilę po rozpoczęciu meczu. W tym celu wystawiam zakład przeznaczony na rynek live
i jednocześnie kupuję okazyjny moim zdaniem kurs na under 1.5 gola:
choć tego rynku unikam ze względu na to, że jedna bramka właściwie przekreśla wszytko. Tym razem jednak chodzi o błyskawiczną sprzedaż, więc biorę bez wahania, skoro udało się znaleźć chętnego na zawyżony kurs.
W tym czasie kurs na remis w meczu spada, bo nie ma innego wyjścia. Zatem bez czekania na gwizdek sędziego odsprzedaję z minimalnym zyskiem po kursie 3.35:
Under 1.5 sprzedaję chwilkę po rozpoczęciu spotkania. Zysk minimalny, ale nie może być inny, skoro kupiłem za niewielkie pieniądze:
Kursu na under 2.5 nie udało się sprzedać, dlatego ten rynek został nieruszony. W sumie na dwóch rynkach jednego meczu wykonałem dwa błyskawiczne tradingi w kwadrans. Mocny rynek z dużą (jak na obecne warunki przedsezonowe) jest znacznie łatwiejszy do uprawiania tradingu niż rynek mały albo bardzo mały. Na takim rynku wymiana zakładów następuje błyskawicznie, nie ma mowy o wiszeniu kursu przez dłuższy czas. Daje to osobie tradującej komfort pracy. Wraz ze startem nowego sezonu w mocnych ligach takich rynków będzie pod dostatkiem, teraz trzeba cieszyć się, gdy jeden w ciągu weekendu się pojawi. I oczywiście wykorzystywać możliwości, jakie stwarza praca na dojrzałym rynku.
Pojawienie się firmy typu Real Madryt, nawet w meczu egzotycznym, to gwarancja dużych pieniędzy na stole. Oczywiście sa one ułamkiem tego, co leży na każdym meczu ligowym Królewskich, ale do tradindu wystarczy.
Tylko....co kupować? Przy tak ekstremalnie faworyzujących gospodarzy kursach nietrudno o wpadkę. Właściwie inwestowanie tutaj to stąpanie po bardzo kruchym lodzie....
Mimo to zaryzykuję ufając, że już pierwsza akcja nie zamieni się w gola.
Zatem kupuję na rynkach u 1.5 i u 2.5 w celu natychmiastowej odsprzedaży przy pierwszym spadku:
i
przy czym już widzę, że popełniłem duży błąd. Zaufałem temu, ze rynki były klarowne, okazało się, ze kursy szybko poszły w górę. A więc takie są efekty nieprzewidywalnej egzotyki, które mogą sporo kosztować.
Zatem nie pozostaje mi nic innego jak ustawić kursy zakupu i spróbować uciec z tego tradingu bez zarobku, ale też bez strat. Zdecydowanie zawiodła strategia, na dużym rynku przetasowania odbywają się wraz z napływem kolejnych funduszy. Wystarczyło poczekać do 10 minuty przed meczem i wówczas starać się kupować dobre kursy. Cóż, błądzić jest ludzkie, zatem odnotowałem swój błąd i niechaj będzie on ważną nauczką na przyszłość. Byleby bezpłatną....
Okazała się bardzo pouczająca, cenna i na pewno zaowocuje w przyszłości. Na szczęście ( niestety, musiałem użyć tego słowa, które w tradingu nie powinno występować. Trading ma opierać się na przemyślanych transakcjach a nie szczęściu)
Tym razem jednak było szczęście. Zdawanie się na szczęście świadczy o bezsilności tradera wobec własnych błędów. Ja na tym rynku popełniłem ich całe mnóstwo, co sprawia, że nie będę już raczej inwestował na rynkach egzotycznych, które nie są przewidywalne....
Austria - niełatwy rynek do tradingu
Na tym nieprzyjaznym austriackim gruncie podjąłem dwie próby zakupienia kursów. Under 2.5 ma aktualnie wystawione kursy, które z zestawieniu z kursami bukmacherów wyglądają, jakby mogły pójść do góry.
1:0 na faworyta meczu w przypadku austriackiej ligi jest loterią. Postanowiłem kupić na nią los i sprawdzić, czy będę miał szczęście.
Wybór rynku dokładnego wyniku jest decyzją opartą na kursach bukmacherów (8.0) kursie giełdowym na 2:0 faworyta i znajomości rynku. Dlatego uznałem, że zakup 9.8 jest bezpieczny i nie będzie problemu ze sprzedażą.
Rynek under 2.5 nie sprawił żadnego kłopotu. Jest on wdzięczny i bezpieczny zawsze, gdy traktuje się go jako platformę do osiągnięcia zysku 1-2%. Wówczas wystarczy wykorzystać naturalne ruchy kursów i wspomniane 1-2% zainwestowanej w trading kwoty jest bezpiecznie zarobione. Inaczej wygląda w przypadku tradingu nastawionego na zysk 10-20%. Wówczas bezpieczny i łatwy rynek 2.5 staje się dużym zagrożeniem dla portfela, ponieważ do zarobku potrzeba przewidzieć duże ruchy kursowe lub po prostu uprawiać trading live.
W przypadku mojej inwestycji na tym rynku, po kupnie nastąpiła natychmiastowa sprzedaż i podział 2-procentowego zysku pomiędzy obydwa rynki:
Podobny efekt chce osiągnąć na rynku wyniku do przerwy. Widząc spora lukę na rynku remisu natychmiast wystawiam swój zakład oferując kurs 2.58
i gdy udało się sprzedać za kilkanaście euro, natychmiast wystawiam kontrę, ustaliwszy kurs na 2.52
Niestety, ani ten zakład, ani kontra na dokładny wynik nie zostały wchłonięte. Austriacki rynek miast pracować w ostatnich minutach, bezczynnie czekał na rozpoczęcie meczu. A wraz z nim automatycznie moje zakłady. I doszło do konieczności kontrowania live. O ile 1:0 zostało wchłonięte w miarę szybko, to na rynku X HT całkowita
stagnacja przez...10 minut. Tak, przez 10 minut rynek zachowywał się jakby nie upływały boiskowe minuty kursy stały i nikt nie maił ochoty ich kupować. Oczywiście wraz z upływem minut rosło ryzyko trafienia , które skomplikowałoby sprawę remisu.
Zakład wreszcie został kupiony, ale pozostał niesmak. Niesmak autriackich rynków, które zdecydowanie odradzam jako niewdzięczne do uprawiania tradingu
Na koniec brakujący screen, zamykający zestaw zakładów zawartych na bardzo niegościnnym terenie:
Trading na rosyjskim meczu
W dzisiejszym meczu CSKA Moskwa - Spartak Moskwa wybrałem do tradingowych wprawek dwa rynki. Pierwszy z nich to rynek 1X2. Biorąc pod uwagę kursy bukmacherów:
uznałem, że zakup kursu 3.4 na remis w tym meczu może być transakcją opłacalną. Liczę na realny spadek kursu przed meczem do poziomu 3.3. Albo mniej. Więcej na temat zjawiska spadku niektórych kursów w ostatnich minutach napisałem tutaj. Mam podstawy sądzić, że kurs na X również zostanie dotknięty spadkeim. W razie pomyłki mam dwie możliwości - sprzedać bez syku lub zaczekać na rozpoczęcie meczu i zwyczajnie sprzedać kurs na żywo.
Tymczasem kupuję interesujący mnie kurs:
i udaję się na kolejne zakupy, tym razem po 1:0 gospodarza. Kurs 9.2 to wysoki kurs jak na underowy mecz i może grozić mu spora obniżka. Warto skorzystać na niej, skoro może być zarobkiem bez ryzyka.
Dlatego bez wahania kupuję atrakcyjny w mym mniemaniu kurs
Ustawiam też kurs na under 2.5 o kilka ticków wyżej niż aktualny, aby wykorzystać ewentualne chwilowe wzrosty i kupić ten kurs na górce. Aczkolwiek tutaj może być już za późno na okazyjne zakupy...
Teraz mogę spokojnie wystawić swoje oferty i wrócić do spotkania 10 minut przed jego rozpoczęciem.
W międzyczasie pojawiła się atrakcyjna luka na rynku under 2.5. Zatem zaatakowałem kurs 1.8 widząc, że to niepowtarzalna szansa
Rynek nosi ślady wcześniejszego tradingu, którego nie rejestrowałem. Po kupieniu kursu 1.8 natychmiast wystawiam kurs 1.76 aby zakończyć handel jeszcze przed meczem.
Kursy na remis w meczu spadły do przewidzianego poziomu 3.30. Stało się to kwadrans przed spotkaniem. A zatem mógłbym już realizować zyski z tego tradingu.
Ja jednak postaram się sprzedać jeszcze niżej, ewentualnie robiąc to na żywo.
Zamknąłem za to rynek dokładnego wyniku, ponieważ kurs osiągnął pułap przeze mnie założony i mój zakład kontrujący został przez ten rynek wchłonięty.
Natomiast rynek under 2.5 zamknąłem chwilę po rozpoczęciu spotkania:
Natomiast kłopot napotkałem na rynku remisu. Mogłem bez kłopotu sprzedać przed meczem, trafnie przewidziawszy kurs, ale postanowiłem "wycisnąć" z rynku więcej.
Gwałtowny spadek kursów na gospodarza spowodował wzrost kursu na remis tuż przez meczem, a potem po jego rozpoczęciu. Konsekwencją tego było oczekiwanie na możliwość sprzedania zakładu po kursie, który przed meczem miałem dostępny od ręki...
Szybko jednak zakład udało się sprzedać
i wszystkie 3 rynki zostały zamknięte. Mecz ligi rosyjskiej okazał się bardzo wdzięcznym meczem do tradingu, który wykorzystując pewne realia tego typu spotkań underowych pozwolił zarobić bez ryzyka. Bowiem ryzykowanie zakładem live na X zawdzięczam własnoręcznemu złamaniu zasad, a nie nieskutecznością tradingu.