Nareszcie! Premiership znów wznawia rozgrywki. A co za tym idzie - kończą się tygodnie tradingowej posuchy. Liga angielska jest idealną do tradingu wszelkiej maści. Stabilne rynki, ogromna ilość zainwestowanych środków, a przez to olbrzymia płynność - jednym słowem wymarzone pole do działania.
Chelsea - Hull otwiera tegoroczny sezon i na dzień dobry oferuje wiele ciekawych zakładów. Zdecydowanie warto zainwestować w rynek dokładnego wyniku. Zakup kursu 9.0 wyniku 1:0 czy 6.4 wyniku 2:0 to inwestycje, które są prawie tak pewne jak lokata bankowa. Tylko oprocentowanie troszkę lepsze. O ile bank pozwala zarobić 7% w skali roku, to Chelsea wypracować 1% w godzinę. Wszystko oczywiście zależy od skali inwestycji. I tutaj ujawnia się siła i moc ligi angielskiej. Zakup czy też sprzedaż za kilka tysięcy euro nie stanowi najmniejszego problemu, kwota taka ginie natychmiast w morzu inwestycji z całego świata. Czas jednak przejść do rzeczy, czyli samego meczu, a raczej jego rynków składowych.
Rynek X do przerwy. Możliwość zakupu remisu po kursie 3.55 skłania do analizy. Średnia bukmacherów znacznie niższa, a więc istnieje szansa, że rynek czeka drobna korekta. Drobna, czyli możliwość sprzedania kursu 3.45. Rynek ten co prawda nie należy do najbardziej obleganych, ale w końcu to Anglia....decyduję się zatem na drobny zakup:
Pozostałe 36 euro (widoczne jako lay 3.55) czekają na przyjęcie, część już zakupiona trafia natychmiast na sprzedaż (widoczna jako 3.45 back)
Bardzo ładną tendencję (ładną w znaczeniu zachowania zgodnego z regułami) wykazuje rynek 1X2. Kurs na faworyta stopniowo obniża się, w miarę jak coraz więcej środków jest lokowanych na tym rynku. Oczywiście wejście w tej chwili mija się z celem, ale gdy ktoś odpowiednio wcześniej zakupił wygraną Chelsea po kursie 1.24 to w tej chwili zamyka spokojnie sprzedając po 1.17 (lub wystawiając 1.16, przyjęcie którego jest tylko kwestią chwili)
Ostrą jazdę w dół zanotowały rynki, na których miałem najwięcej dziś pohandlować. Dokładne wyniki 1:0 i 2:0 to w takim meczu żyła tradingowych euro. Niestety, w trosce o bezpieczeństwo nie skorzystałem z opcji zakupu oferowanych kursów, lecz wystawiłem swoje. Było to związane z przerwą w rozgrywkach, kilka ładnych tygodni spowodowało, że mechanizmy (automatyczne kupowanie pewnej okazji) nie działają jeszcze jak powinny. Ogromne spadki (czyli takie, jakie miały być) spowodowały, że szans na trading nie mam żadnych. W przeciągu pół godziny 1:0 spadło z 8.8 na 8.2, podobnie zachował się kurs 2:0. Kupowanie teraz jest również opłacalne, ale wiąże się w koniecznością sprzedaży po rozpoczęciu meczu. Tego jednak chcę uniknąć, dlatego z żalem odpuszczam sobie te rynki (no chyba, że trafi się jakiś skok i moje kursy zostaną kupione)
Po krótkim oczekiwaniu zamykam rynek X HT. Kursy zachowały się zgodnie z planem, to znaczy zaczęły spadać, czego efektem jest mały all green widoczny na screenie:
Jednak głupio byłoby na inauguracje sezonu nie zrobić choć symbolicznego all greena na rynku dokładnego. wykorzystując dużą płynność rynku 1:0 zagrałem na jeden tick i w kilka minut udało sie zrobić sympatycznego all greena:
Zatem sezon mogę uznać oficjalnie za otwarty:)
I po otwarciu przenoszę się na następny interesujący rynek. Będzie to mecz Aston Villa - Wigan z gospodarzami w roli faworyta. Atak skieruję na dwa dokładne wyniki: 1:0 oraz 0:0. Pierwszy kupiłem po kursie 8.4, co pozwoli patrzeć z optymizmem w przyszłość:
Widoczny na screenie powyższym kurs 13 na 0:0 jest również moim zakładem, jeszcze nie przyjętym. W każdym razie usiłuję do 1:0 dokupić kurs 13, ponieważ wydaje mi się on wyższy niż być powinien i co za tym idzie wróżę mu spadek. Podobnie zresztą jak kursowi 1:0 (no bo po co kupowałbym go?) który za chwilę wystawie jako 7.8. Myślę, że jest to bezpieczny pułap, do którego kursy powinny zejść przed meczem.
Atrakcyjny wydaje się również kurs na under 2.5. Wystawiam zatem ofertę zakupu kursu 1.98 licząc na szybką i bezpieczną sprzedaż zakupionego kursu.
Efekt na screenie:
Równie szybko poszła sprzedaż kursu 1:0, natomiast błąd w ocenie popełniłem przy kursie 0:0. Wbrew moim przypuszczeniom kurs wzrósł i do rozpoczęcia spotkania ani drgnął w dół. Efektem tego była szybka sprzedaż live, ale z gatunku tych błyskawicznych, czyli bezpiecznych.
Finalny efekt tradingu na rynkach dokładnych przedstawia poniższy screen:
A dzisiejsze podróże po angielskich boiskach zakończy spotkanie
Następnie zmienię kraj na sąsiednią Francję, gdzie o godzinie 19 dojdzie do pojedynków klasycznych teamów do gry na dokładny. Aby zwiększyć swoje szanse już teraz wykonam pierwsze analizy i zarzucę sieci na interesujących mnie rynkach. Ponieważ płynność na tych rynkach znacznie odbiega od angielskich, toteż im wcześniej, tym lepiej.
Lyon - Valenciennes to bardzo dobre spotkanie, światnie nadające się do tradingu na dokładnych wynikach. Niestety, rynek jest już zbudowany, trudno będzie wejść z dobrym kursem, toteż pozostaje jedynie próbować "wcisnąć" swoją ofertę i liczyć na zakup przez kogoś grającego przeciwnie:
Spotkanie PSG - Le Mans nie jest dostępne live, a zatem nie mogę tutaj podjąć żadnego ryzyka. Po pierwsze brak wersji live powoduje zmniejszenie zainteresowania, a co za tym idzie również zainwestowanych środków. Po drugie jakakolwiek korekta na żywo nie jest możliwa, dlatego bardzo delikatnie spróbuję zakupić dwa kursy (jak na screenie)
Mecz Everton - Arsenal do tradingu bardzo trudny okazał się. Niezwykle wyrównane rynki, bez luk i atrakcji w postaci zbyt wybujałego kursu. Niejako na siłę zagrałem under 2.5 kupując kurs 1.80:
i ustawiając kontrę na 1.77. Zagranie najprostsze z możliwych, ale skuteczne. Kursy zgodnie z odczytem rozkładu przyjętych środków lekko powędrowały w dół, przez co w kilka minut i bez użycia opcji live nastąpiła finalizacja transakcji:
Mając zakończone 3 spotkania ligi angielskiej mogę skoncentrować się na lidze francuskiej. z tradingu w mecz bez rynku live niestety nic nie wyszło. Rynek martwy, nie miał kto kupić kontry, musiałem salwować się ucieczką bez zysków w trosce o bezpieczeństwo. Dlatego obraz nie wygląda dobrze, ale i tak czasami bywa:
Te niepowodzenia odbiłem sobie na meczy Lyonu. Ustawiając live kurs kontr doprowadziłem do sytuacji, w której 1:0 i 2:0 sa wynikami wiodącymi, czyli dającymi zysk. Pozostałe dają zysk symboliczny. Obydwa wiodące przygotowane są pod kontrę, czyli ewentualne doprowadzenie do sytuacji większego zarobku niezależnie od wyniku. Wszystko to jednak zależy od scenariusza tego meczu, a w chwili obecnej sytuacja prezentuje się następująco:
Scenariusz ułożył się po myśli i mecz przyniósł (po kontrze dodatkowej) zysk w postaci 16.33 euro. To jest jeden z elementów stanowiących atrakcję dokładnych wyników. Dwie transakcje i powstaje all green z opcją znacznie wyższego zarobku przy popularnym wyniku. Który wchodzi co trzeci, czwarty mecz....
Być może takim właśnie meczem będzie jutrzejsze spotkanie Man Utd - Birmingham , które już dziś atakuję (zbyt duża ilośc położonych środków sprawia, że trudno się przebić, trzeba robić to wcześniej). Moim celem są wyniki 1:0 + 2:0 + 3:0 których dobre kursy staram się kupić po korzystnych cenach. Nie wiem jak wypadną nocne zakupy, ale ufam, że choć jeden kurs uda mi się kupić. A przed meczem sprzedać...relacja z tradingu jutro.
Wykorzystując czas oczekiwania na Manchester wstąpiłem na moment do Rosji, i zauważyłem ciekawą (oby) sytuację. Oto w meczu, w którym średnia bukmacherska nie przekracza 3 można zakupić remis po 3.35. Zatem bez wahania wszedłem w to i po chwili taki oto obrazek oczom mym się ukazał:
W tej sytuacji wystarczy ustawienie kontry na 3.25 aby bez wysiłku rozpocząć dzień od drobnego zarobku.
I figa z makiem. Rosyjskie kursy poszły w górę, nie spadły przed meczem i musiałem uciekać, aby nie ryzykować niepotrzebnie. Dziś rano Amkar strzelił już w 2. minucie, to mnie skutecznie powstrzymało przed jakimkolwiek tradingiem live.
Chluby to nie przynosi, ale i takie obrazki czasami trzeba znosić:):
Mam tylko nadzieję, że ten falstart będzie złym miłego początkiem i na angielskich boiskach same miłe niespodzianki będą czekać. A to już za chwilę, już za 20 minut....
To nie był łatwy i przyjemny mecz do tradingu. Znacznie zszedłem z pierwotnie przewidywanych zysków, co widać na screenie. Tradycyjnie zostawiłem możliwość kontry pod koniec meczu przy wyniku 1:0 lub 2:0
Po kontrze przed końcem spotkania nadwyżką z 1:0 uzupełniam pozostałe wyniki i w efekcie powstaje coś takiego:
czyli kolejny mecz ligi angielskiej okazał się bardzo dobrym do tradingu na dokładnych wynikach. W celu podtrzymania dobrej passy czas na kolejnego giganta dokładnych, a jest nim portugalskie Porto.
W tym meczu usiłuję kupić kursy 6.4 i 6.6 na dokładny wynik 1:0 dla faworyta, którym jest wspomniany zespół Porto. Będzie to szybki trading na jeden tick, możliwe jednak, że coś uda się ugrać na u/o 2.5
Troszkę w ciemno, ale próbuję zakupić okazyjnie (wedle moich analiz) kursy na 1:0 i 2:0 w meczu Lech Poznań - Polonia Warszawa
Ten rynek jednak dopiera się budować, na pewno będzie mało przyjazny do tradingu i nie wiem, czy w ogóle uda mi się na tym rynku cokolwiek podziałać.
Wracając do spotkania Pacos Ferreira - Porto i rynku under 2.5. Zdecydowałem się na zakup kursu 1.77, znacznie wcześniej niż z reguły to robię, ale boje się tłoku. Jest to zakup przeznaczony do sprzedaży szybkiej, a zatem mało dochodowej (ok. 1% wartości inwestycji)
Jak widać ze sprzedażą nie było najmniejszych kłopotów. Podobnie jak z zakupionym wcześniej kursem dokładnego. Udało się kupić jedynie 6.4 i ten wystawiam do sprzedaży jako 6.0. Zostało do sprzedania 7.77 euro gdy mecz się rozpoczął, toteż ta końcówka poszła na live. Oczywiście co na żywo, to po lepszym kursie (na screenie widać moją resztkę pod kursem 5.9):
a tutaj już po przyjęciu (czyli za ok 15 sekund - trading błyskawiczny):
Zupełnie inaczej wygląda rynek polskiej ligi. Pomimo dosyć atrakcyjnego meczu rynek stoi, stoi sprzedaż i czeka mnie mordęga z odsprzedaniem zakładów po cenie kupna. Albo walka na żywo....
Całkiem martwy rynek (4600 euro) nie pozostawił złudzeń co do losów tego tradingu. Żywioł, walka live z topornym i stojącym w miejscu rynkiem tylko po to, aby odzyskać środki:
W tym miejscu muszę przyznać się do winy. Nie wziąłem bowiem pod uwagę, ze na Betfair coś takiego jak polska liga nie istnieje. A popularność Betfair pośród polskich graczy jest znikoma i dlatego robienie czegoś na polskich ligach = zagrożeniu martwym rynkiem. A ten potrafi do czarnej doprowadzić rozpaczy.
Po niesmaku związanym z Lechem czas na osłody odrobinę. Taka osłodę może zagwarantować kolejny zespół, z którym warto trzymać, a mianowicie Benfica:
Zakup po kursie 6.8 wyniku 1:0 i 2:0 jest wg mnie całkiem dobrym pomysłem. Jak będzie z jego realizacja, pokaże czas.
Do tego zestawu dokładam under po kursie 1.9, który będę chciał sprzedać z minimalnym zyskiem, ale za to szybko i bez ryzyka. Problem w tym, że nie spojrzałem (zmęczenie, znużenie?) na rozkład przyjętych środków, z którego ewidentnie wynikało, że to over będzie atakowany przez graczy i traderów. Dlatego muszę ponieść karę za swój błąd, a kara wynieść może nawet 17 euro. Ponieważ nie lubię strat postanowiłem część sprzedać po niekorzystnym kursie, a część dopiero, gdy kurs spadnie i to pozwoli zniwelować straty. Oczywiście jest to jakieś ryzyko, ale na takie mogę się zgodzić, mam wszak dodatkowe środki zarobione na dokładnym w lidze angielskiej:
Kontra zostanie ustawiona po wejściu meczu w fazę live. Tymczasem ruszył ładnie rynek dokładnego wyniku i zgodnie z założeniem przyniósł efekt widoczny na screenie:
Tutaj znów zostawiłem rezerwę przy wyniku 1:0 licząc na możliwość kontry w trakcie lub pod koniec spotkania. Pozostaje jeszcze nieszczęsny under - nie czekając na spadki wyraźne sprzedałem ze stratą uwidocznioną na screenie. Za lenistwo wszak trzeba płacić, a niczym nie można nazwać to, że nie chciało mi się otworzyć wykresu kursów i przyjętych środków:
Tym czerwonym (z wrodzonej przekory) akcentem zamykam na czas jakiś tematy poświęcone tradingowi. Myślę, że zgromadzony materiał pozwoli czytającym na wyciągnięcie swoich własnych wniosków.
Czas zająć się surebetami, które są równie interesujące i równie czasochłonne. Oczywiście w przypadku jakiegoś ciekawszego spotkania na pewno wrócę do tradingowej części bloga, ale będą to pojedyncze przypadki. Niestety, trading wraz z dokumentacją jest czasochłonny, nie jestem w stanie pogodzić tego z zabawą w surebety. Które również są na tyle ciekawe, że warto poświęcić im kilkanaście postów.
PS. Na poprawę nastroju (czerwony nie działa zbyt optymistycznie) zrobiłem delikatny trading live w celu odrobienia strat z rynku under 2.5 (nie lubię strat) i dzięki temu mogę spokojnie udać się na spoczynek....
-